niedziela, 22 września 2013

5. Czy to koniec?

Dzisiejszego dnia, już wszyscy wcześnie wstali i byli gotowi na wielkie szaleństwo po sklepach. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy w stronę centrum handlowego. Wszystko działo się tak szybko, że nie wiedziałam co robię. Każdy ubrał się normalnie czyli spodnie i jakąś podkoszulkę, bluzę i ewentualnie czapkę. W czasie jazdy autem, oglądaliśmy widoki za okna i chłopaki nagrywali nowe #WantedWednesday. To co widzieliśmy było piękne, wielki Big Ben itp. W końcu byliśmy już na miejscu. Kierowca wyrzucił nas przy dużym sklepie, który wyglądał jak wielka garderoba od Naresshy. Po wejściu do sklepu podzieliśmy się w pary tzn. chłopak z dziewczyną i się rozdzieliśmy. Przede wszystkim naszym celem było kupić prezentu dla Toma. Ja i Jay poszliśmy w kierunku ubrań. Weszliśmy do sklepu, na początku postanowiliśmy zobaczyć na koszulki. Od razu wpadła nam w oko pewna koszulka, o koloru czarnym i z szarą naklejką gitary. Zobaczyliśmy na cenę, trochę nas oszołomiła ale postanowiliśmy ją kupić. Nagle do tego samego sklepu weszli Siva z Naresshą. -Hej, co tu robicie?- zapytałam. -Chcieliśmy coś kupić dla Toma- Naressha odpowiedziała z uśmiechem na twarzy. -No właśnie my mu kupujemy koszulkę, a potem coś mu dokupujemy. -To my wybierzemy coś innego- Siva powiedział żegnając się z nami. Wyszliśmy ze sklepu, w oddali ujrzeliśmy Maxa i Roxy. Podążyliśmy w ich stronę. -Kupiliście, już coś ciekawego?- zapytał Max, który był chyba lekko zdenerwowany i miał minę jak by srał w gacie. -Tak koszulkę, a wy?- odparł zmęczony Jay, chwytając Maxa za ramię. -My na razie……kubek ”haha”- na kubku były duże cycki z napisem ”moje cycki są gotowe na wszystko.- Cały czas szukamy jakiegoś sklepu z alkoholem i butami. -Tam za rogiem był sklep z obuwiem, a zaraz koło niego z alkoholem- uśmiechnęłam się i puściłam oczko do Rox. -Ok, to dzięki do zobaczenia za jakiś czas- i poszli dalej. W drodze do następnego sklepu rozmawialiśmy o różnych rzeczach związanych z naszym związkiem. Trzymaliśmy się za ręce i mówiąc głowy mieliśmy spuszczone w dół. Niespodziewanie wpadłam w jakąś starą babcie. Jay wybuchnął śmiechem, ale się wystraszył tak jak ja. Chłopak chciał podnieść z zimnej ziemi obolałą staruszkę, jednak w zamian dostał torebką w czułe miejsce. -Nic ci nie jest skarbie?- zapytałam, po tym jak dostał od babci z torebki. - Nic tylko mnie troszkę jaja bolą, co ona tam trzyma?- zapytał i zaczął się śmiać. Naszym następnym celem wyprawy było znaleźć Natha i Julie, ponieważ mieliśmy jeszcze jedną niespodziankę dla Toma. Chcieliśmy mu kupić nową gitarę z autografem Johna Lennona. Mieliśmy nadzieję, że mu się spodoba.. Pod koniec naszej wyprawy poszliśmy do restauracji, która była na samym dole sklepu. Wszyscy zamówili sobie coś do jedzenia i picia. Jak, już się najedliśmy postanowiliśmy wracać do domu, po drodze wstąpiliśmy do cukierni i odebraliśmy nasz tort dla Toma. Ciasto miało wygląd wielkiego piwa, na którym pisało ”Wszystkiego najlepszego Tommy” i było pokryte truskawkowym lukrem. Lecz nikt go nie widział ponieważ bym zapakowany w czarną folię. Następnie pojechaliśmy do spożywczego po wszystkie rodzaje piwa i chipsy. Był to zwykły sklep jak każdy inny, może różniło go od innych wyglądem. Napis na sklepie był oświetlony kolorowymi lampkami. Jechaliśmy przez jakieś 10 minut do domu. Byliśmy już w domu, rzuciliśmy wszystkie torby na ziemię i walnęliśmy się na kanapie jak zdechłe psy. W tej chwili była godzina 18:00. -To co robimy?- zapytał wysączonym głosem Siva. -Chyba trzeba zacząć przygotowywać imprezę- stwierdziła Julie. -To bierzmy się do roboty- wyraźny uśmiech na twarzy Kelsey. Wstaliśmy z kanapy powolnym tempem i podążyliśmy po zakupy, które leżały w przed pokoju na ziemi. Zaczęliśmy rozpakowywać torby i wsypywać jedzenie do misek. Wracając do prezentów każdy schował je w swoim pokoju. Mieliśmy już prawie wszystko przygotowanie, zostało nam jeszcze alkohol, prezenty i oczywiście przyszykowanie się. Wszyscy porozchodzili się do swoich pokoi. Oczami: Julie Nathan otworzył mi drzwi uśmiechając się do mnie. Podeszłam do szafy, otworzyłam drzwi. Długo zastanawiałam się co mam założyć, cały pokój był od ubrań. Nareszcie postanowiłam założyć czarną sukienkę na ramiączkach z średnim dekoltem, wzięłam ją pod rękę i poszłam do łazienki. Na początku wzięłam letni prysznic, po wyjściu z kabiny powycierałam ciało i zawiązałam ręcznik tuż nad moimi piersiami. Nath wszedł do łazienki nie pukając ani nie mówiąc, że wchodzi. Rozebrał się i wszedł pod prysznic, postanowiłam nie marnować czasu i robić to co muszę. Wzięłam do ręki suszarkę, którą wysuszyłam włosy. Nath wyszedł z prysznica, zawiązując ręcznik po wyżej pasa, wzięłam prostownicę i zaczęłam prostować włosy. Zajęło mi to mniej więcej 15 minut, ponieważ mam strasznie grube włosy i lekko puszyste. -Dlaczego nie zapukałeś jak wszedłeś, przecież mogłam być naga?- zapytałam ze zdziwioną miną na twarzy, która pewnie wskazywała, że jestem lekko zdenerwowana. -Po co? Przecież pełno razy cię widziałem na go!- odpowiedział jak by się nic nie stało, wziął szczoteczkę do zębów i zaczął szorować. -Nathan to cię nazywa kultura- Kiwając głową. Nie odpowiedział tylko zmienił temat na inny. -W co ja mam się ubrać? -Nie wiem ja ubieram tą sukienkę, może ubierz coś w czym będziemy do siebie pasować? -To ubiorę czarne spodnie i białą koszulkę, a na to czarną kurtkę skórzaną. -Jak chcesz. Po wyprostowaniu włosów, ubrałam sukienkę i nałożyłam lekki makijaż. Razem wyszliśmy z łazienki i podążyliśmy w stronę dużego salonu, wielkie i wystrojone pomieszczenie powaliło nas na kolana. Mijały mnie różne myśli związanych z imprezą, może Nathan nie powinien pić? Ma jeszcze chore gardło, a może mnie zdradzić z pierwszą lepszą na rogu. Postanowiłam się trzymać blisko niego i nie odpuszczać go na krok. Już wszyscy czekali w salonie, pięknie ubrani i w ułożonych fryzurach. Jeszcze wszyscy ustrajali i przyszykowywali dom. Tak naprawdę nikt nie wiedział jaki prezent przyszykowali Siva z Naresshą. Usiedliśmy przy stole z jedzeniem. Oczami: Sarah Po pewnym czasie Kelsey wyszła z rogu ściany i ujrzeliśmy ją wiozącą na wózku wielki 2 metrowy tory. Jak go odbieraliśmy nie wydawał nam się taki wielki jak teraz. Dziewczyna położyła go na środku stołu i zapaliła świeczki. -Proszę Tom, pomyśl życzenie i zdmuchnij 25 świeczek- powiedziała Kels. Chłopak pomyślał i nabrał dużo powietrza, a następnie wypuścił je prosto na zapalone patyczki. Cała gromada zaczęła klaskać i po kolei podchodzili do niego i dawali mu prezenty. Kolejka była długa, ostatnia była Kelsey, a przed nią stali Siv i Naressha. Nadszedł czas żeby Siva i jego dziewczyna pokazali co mu kupili. Chłopak poklepał solenizanta po ramieniu i wzdychającym głosem powiedział do niego i pociągnął delikatnie w stronę drzwi. Każdy zastanawiał się co oni znów wymyślili, czy to będzie coś dużego? To co zobaczyliśmy powaliło nas z nóg. Przed domem stał wielki samochód, miał czarny kolor i białe paski. Naressha i Siva trzymali się za ręce i wypowiedzieli tylko 2 słowa „Wszystkiego najlepszego”. Nie mogliśmy w to wszystko uwierzyć, a Tom nawet nie miał prawa jazdy. Kelsey zaczęła poklepywać Toma po twarzy. -Czy ty to widzisz?- odezwała się i miała minę jak by wygrała życie. Chłopak nic nie odpowiedział po pary sekundach zwrócił się w stronę Sivy i powiedział Dziękuję. W końcu została tylko Kelsey, lecz nie wiedzieliśmy co to za prezent bo powiedziała ruchając brwiami, że dostanie wieczorem i kończąc zdanie wymówiła „Wszystkiego najjj…ty brutalu i przyssała się do jego ust. W czasie powrotu do stolika pomyślałam sobie po co on kupował mu ten samochód? I po jakie licho? Jay odsunął mi krzesło i w końcu już było po tych podarunkach, to naprawdę było męczące. Rozmawialiśmy popijając wódką i jedząc różne smakołyki, nawinął się temat o mnie. Słuchałam uważnie nie patrząc się na nich. Usłyszałam coś czego się nie spodziewałam i to od ust Jaya. Nie mogłam uwierzyć, że coś takiego mógł powiedzieć. Co to miało znaczyć mówiąc „ale mogła by być lepsza w łóżku”. Moja cierpliwość się skończyła, wstałam z krzesła i wybiegłam z pomieszczenia płacząc. Uciekając od bieżącej sytuacji wiedziałam, że ktoś za mną biegnie. Odwróciłam się delikatnie i ujrzałam biegnącego za mną chłopaka w czuprynie wołający o zatrzymanie się. Wbiegłam do mojego pokoju i zamknęłam na klucz drzwi tak szybko żeby nikt mi nie wleciał. Podłożyłam sobie swoją drugą nogę i upadłam na ziemię płaczem. Wkuliłam się w ręce i kolana i przez następne 2 godziny płakałam bez zatrzymania łez. Słyszałam tylko mocne walenie o drzwi wejściowe do przytulnej sypialni. Po chwili już nic nie słyszałam, zasnęłam na podłodze. **** Przepraszam, że tyle czasu nic tu nie dodawałam ale musiałam się uczyć. Tak w wakacje  Na pewno przepraszam, że wszystko się tak szybko działo ale obiecałam wam, że napisze o sklepie i urodzinach. Komentujcie !!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz