poniedziałek, 5 sierpnia 2013

4. Następnego dnia

Oczami: Julie
        
         Obudził mnie, obrzydliwy hałas. Wstałam na proste nogi, myśląc co to jest za okropny dźwięk. Nagle mnie oświeciło. Biegiem wleciałam do łazienki nie zważają co się tam dzieje. Przy ubikacji zobaczyłam biednego Natha, który klęcząc wymiotował. Podbiegłam do niego jeszcze bliżej i mocno go przytuliłam, żeby nie czół się samotny i zmartwiony. W tej chwili nie myślałam o tym, że mnie ubrudzi. 
         -Co ci jest, kochanie- zapytałam z poczuciem winy.
         -Chyba wczoraj, trochę przesadziłem z alkoholem- wymruczał pod nosem. 
         -Przynieść ci coś do picia? Wodę? 
         -Może być….
         Po paru minutach przyszłam, ze szklaną w ręce. Nathan nadal był w złym stanie. Był blady jak ściana. Postanowiłam poprosić kogoś o pomoc, poszłam do pokoju Toma. Po zapukaniu i wejściu do pomieszczenia, zobaczyłam Kelsey, która biega po pokoju z miską. Wyszło ta to, że wszyscy są chorzy. Poradziłam mojemu chłopakowi, żeby wziął zimny prysznic i położył się do łóżka. I tak, też zrobił. Podałam mu miskę na wymioty i siadłam koło niego, głaszcząc go po czole i trzymając za rękę.
         -Czujesz się już lepiej?- zapytałam z troską. 
         -Odrobinę, zdrzemnę się- po chwili już spał. Martwiąc się o niego z całej mojej siły, również zasnęłam.
2 godziny później

         Nath obudził się z głębokiego snu, całując mnie w czoło. Ja jeszcze spałam. Nagle ocknęłam się jak zeszedł do ust.
         -Nathan….już nie śpisz?- zapytałam cała zaspana.
         -Już jakiś czas. Jak śpisz wyglądasz bardzo słodko, nie jestem przyzwyczajony do takich pięknych dziewczyn.
         -Oooo…jaki ty słodki, dziękuję.-uśmiecham się i pocałowałam go w policzek.
         -Może pójdziemy się przejść, już się czuje o niebo lepiej.- zapytał odgarniając kosmyk moich blond włosów za ucho.
         -Jak ci tak na tym zależy to czemu nie…
         -Jak nie chcesz nie musimy iść.- powiedział, nalegając na mnie.
         -Nie…chodźmy…tylko- nie dokończyłam zdania. 
         -Tylko co?
         -A jak nas wszystkie fanki znajdą, albo jak będzie tak jak z Maxem?- spytałam lekko wystraszona.
         -Kochanie zaufaj mi, zabiorę cię tam gdzie nikt nas nie znajdzie- odpowiadając, założył mi blond kosmyk włosów za ucho.
         Nathan kazał mi wziąć, moją gitarę. Nie wiedziałam po co ta gitara na spacer? Może coś planował… nie miałam pojęcia. Gdy zamknęły się drzwi wejściowe do domu, Nath wziął mi gitarę i niósł przez całą drogę trzymając mnie za rękę. Podróż minęła miło i sympatycznie. Po pewnej chwili Nathan, skręcił w głąb lasu. Nie miałam pojęcia gdzie mnie prowadzi. Za drzew ujrzałam piękną łąkę, zarośniętą kwiatami. 
         -Skąd znasz takie miejsce?- zapytałam ze zdziwieniem.
         -Siostra pokazała mi te miejsce jak byliśmy jeszcze mali.
         Chłopak rozścielił Czerwono-biały koc. Usiedliśmy i Nath wyciągnął z kieszeni pogięte nuty, pokazał mi je.
         -Napisałem dla ciebie piosenkę, proszę tu masz nuty. Jak załapiesz to możesz dołączyć głos.


I, hear your heart cry for love,
Then you act like there’s no room,
Room for me, or anyone.
Don’t disturb is all I see.
Close the door, turn the key.
On everything that we could be.
If loneliness would move out, I’d fill the vacancy.
In your heart, in your heart, in your heart,

         -Jest piękna Nath..nie wiem co powiedzieć- powiedziałam, będąc bardzo zachwycona i pocałowałam szatyna.
         Resztę czasu spędziliśmy nad łąką leżąc i rozmawiając o naszej przyszłości. 

Oczami: Maxa

         -Podobała ci się wczorajsza impreza?- zapytałem Roxy.
         -Bardzo, tylko złe skutki potem były- odpowiadając zaśmiała się parokrotnie.
         -Dopiero co sączyła się impreza, a jutro już następna- dopowiedziałem.
         -No tak, urodziny Thomasa. Masz kupiony do niego jakiś prezent?
         -O niee zapomniałem kupić! Musimy iść do sklepu po jakiś prezent.- jak mogłem o tym zapomnieć?
         Zadawałem sobie to pytanie w głowie.
         -To jutro rano ok.?
         -Ok.
         Nie mogłem uwierzyć, że jutro znów będę nawalony. Mój żołądek znów będzie cierpiał. Może powinienem przyrządzić jakąś romantyczną kolację, dla mnie i Rox? To bardzo dobry pomysł. Poszedłem na taras i przyszykowałem miejsce. Przyszykowałem świece, jedzenie i czerwone wino. Poszedłem do pokoju gdzie leżała Roxy i czytała książkę.
         -Rox, wstawaj mam dla ciebie niespodziankę- wziąłem ją za rękę i leciutko przyciągałem w moją stronę.
         –Gdzie mnie prowadzisz?- zapytała z ciekawością.
         Przed wyjściem na taras zamknąłem jej oczy, żeby niczego nie widziała. Jak doszliśmy do nakrytego stolika, odsłoniłem jej oczy.
         –Wow, jak tu pięknie.
         Nie umiała nic więcej wydusić. Odsunąłem jej krzesło jak dżentelmen i nalałem wina. Miałem jeszcze jedną niespodziankę dla Roxy.
         –Roxy, mam do ciebie pytanie, o którym zawsze marzyłem i już od dawna chciałem cię o to zapytać Czy uczyniłabyś mi ten zaszczyt i została moją żoną- Zapytałem, klękając na jedno kolano i po darowując jej pierścionek i niewielkim diamentem.
         -O matko...TAK! - odpowiedziała bez żadnego zawahania, i rzucając mi się w ramiona.          Włożyłem jej delikatnie pierścionek na chudziutkie paluszki i złapałem jej brodę przyciągając do mojej twarzy. Po chwili nasze usta się już spotkały. Po zjedzeniu i wypiciu wina, powędrowaliśmy do naszego pokoju. Zatrzymaliśmy się na środku obejmując się. Roxy dała swoje ręce na moje chłodne policzki i pocałowała z namiętnością. Po krótkiej chwili nawzajem zaczęliśmy ściągać z siebie ubrania. Wyszło na tym, że wylądowaliśmy w łóżku.
Oczami: Sarah

         Mój i Jaya dzień wyglądał mniej więcej tak jak każdy. Większość czasu przesiedzieliśmy z Tomem, Kelsey, Sivą i Naresshą graniem w karty i słuchając muzyki. Przynajmniej nie straciliśmy czasu na bezczynnym siedzeniem. Jutro był wielki dzień ponieważ, były urodziny od Toma. Wszyscy nie mogli się doczekać na minę Thomasa jak zobaczy wielki tort urodzinowy i prezenty. Wszyscy poszli spać i nic już się nie działo.

piątek, 2 sierpnia 2013

3. Wielka Impreza

         
         Następnego dnia, Nathan zwołał zebranie w swoim pokoju, bez Jay'a. Wszyscy zastanawialiśmy się po co? I dlaczego bez Jay'a? Tom za ten czas co chcieliśmy porozmawiać wysłał Jay'a po wielkie zakupy do supermarketu. Wszyscy już zajęli miejsca i czekali co takiego usłyszą od szanownego Sid'a.
         - Zebraliśmy się tutaj bo chciałbym wam coś ogłosić. Chodzi o dzisiejsze urodziny Jay'a. Odprawimy my najlepsze 23 urodziny. Co w na to?- wyjaśnił Nathan.
         - To jest świetny pomysł- każdy poparł z osobna.
         - Miejsce, jedzenie, alkohol jest już załatwione- powiedział z szerokim uśmiechem.
         Po jakimś czasie nagle Jay przyszedł z wielkim torbami zakupów. Nie ma to jak wysłać solenizanta po zakupy do sklepu. Wszyscy wybrali mnie do wkręcenia Jaya, że wybieramy się na zakupy w 10 osób. Wszyscy się szykowali w pokojach na niespodziankę, jedynie biedny Jay oglądał telewizje i nie wiedział gdzie są wszyscy. Po paru minutach wszyscy zderzyli się na korytarzu ładnie ubrani. Zeszliśmy po schodach na dół. Jay zareagował:
         - Po co się tak wystroiliście przecież to tylko małe zakupy? - zdziwiony zadał pytanie.
         - Końcu to twoje urodziny, wypadało co nie? - Nareesha odezwała swój cieniutki głosik.
         - No nie wiem…. nie wiem - włochacz wstał i poprawił koszulkę. - To idziemy? - zapytał
         - No jasne, zamówiłem limuzynę.- zaskoczył nas Nath.
         Końcu ruszyliśmy swoje zwłoki i wyszliśmy z bogatego domu. Po wyjściu wszyscy zobaczyli wielką białą limuzynę.
         - No proszę, wsiadajcie. - uśmiechnął się Nath.
         - Skąd wziąłeś taki sprzęt? - Max zapytał ze zdziwieniem.
         - Ma się ten urok - zaśmiał się na głos Sid, a Julie dała mu buziaka w policzek.
         Po dłuższej podróży, samochód się zatrzymał w wąskiej uliczce. Facet od auta otworzył nam drzwi i każdy pojedynczo wyszedł z bryki.
         - Jay, no wyjdź pierwszy.- powiedziała Roxy.
         Biedny Jay nie wiedział gdzie jesteśmy i bał się, że zabłądzimy.
         - Dlaczego jesteśmy koło jakiegoś klubu, a nie w sklepie?- zaskoczony Jay wymówił ledwo słowa.
         - Nie marudź, tylko chodź- powiedziałam i odwróciłam się w stronę Jaya- Zaufaj mi - złapałam go za rękę i poszliśmy dalej.
         - Jay, mamy dla ciebie niespodziankę, proszę wejdź- zawołała Kelsey.
         Jay wszedł do środka i dostał olśnienia. Jego miny nie dało się opisać. Wykrzyczał tylko parę wyraźnych słów.
         -Dzięki, IDZIEMY SIĘ NAJEBAĆ !! JUHUUUU… - wszyscy cieszyliśmy się, że podobała mu się niespodzianka.
         Po pewnym momencie Jay zaczął świrować. Pewnie było powodem zadurzycie alkoholu. Choć wszyscy byli w takim samym stanie. Siedzieliśmy wszyscy przy dużym stoliku i popijaliśmy wódką. Chłopak, który wydawał się  grzeczny zaczął dobierać się do mnie.




         Pewnie dlatego, że byłam w takim samym stanie co on, robiłam to samo. Postanowiliśmy zatańczyć wolny taniec, żeby się uspokoić i wziąć trochę powietrza. Byliśmy bardzo blisko do siebie przytuleni, poruszając się w rytm pociągającej muzyki. No pewnego czasu było dobrze.  Siva z Naresshą oznajmili nam, że jest już późno i muszą wracać do domu. Nikomu to się nie spodobało. Jay tańcząc ze mną zobaczył co Siv wyprawia, przeprosił mnie i przerwał nasz tanie. Nie byłam na niego w ogule zła poniewasz to ja podeszłam do Sivy i ja mmu nagadałam pochwali już pary nie było. Wszystko powróciło do normalnej formy.

Oczami: Natha

         Ja i Julie byliśmy już dość nawaleni, żeby dojść do następnego kroku na naszej imprezie. Poprosiłem ją. Chociaż, że plątał mi się język.
         -Proszę choć za mną kochanie. - zaproponowałem jej pytanie.
         -Dobrze Nath - odpowiedziała bez żadnych zarzutów, chyba wiedząc co się kroi.
         Zaprowadziłem nas do ciemnego pomieszczenia. Sam nie wiedziałem gdzie jesteśmy. Nie dało się zapalić światła, więc po obijaliśmy się na wszystkie strony.
         - Mam do ciebie małą niespodziankę- uroczo wyszeptałem jej w ucho.
         - A to nie Jay ma dzisiaj urodziny? - zapytała z uśmiechem.
         - On nie jest tak dobry jak ty - oznajmiłem jej. 
         Powoli zacząłem ją całować po szyi, schodząc spokojnie w dół. Po paru sekundach Julie zaczęła ściągać szybkim tempem ze mnie ubrania.
         -To nie ja powinienem cię rozbierać, a nie ty mnie - zapytałem na jednym oddechu.
         -Jak ty możesz to czemu ja nie mogę?- oznajmiła pytając z uśmiechem.

Oczami: Sarah
         Nadal balowaliśmy w 6 ponieważ Nath z Julie gdzieś się stracili. Ale chyba każdy wiedział co robili.
         - Jay, jak się czujesz?- zapytałam prosto z mostu chłopaka.
         - Zajebiście, kochanie w całym moim życiu się lepiej nie czułem. No nie jedynie lepiej było z tobą w łóżku. - odpowiadając na moje pytanie, Jay popluł się wódką.
         Na całe szczęście  urodziny Jay'a wyszły nam znakomicie . O 5 nad ranem wróciliśmy dopiero do domu. Każdy rano miał kaca, oprócz Sivy i Naresshy! Zapomniałam na początku dodać, że bawił się jeszcze z nami brat bliźniak Jaya, Tom McGuiness. Jak wracaliśmy do domu busem paparazzi zrobiło Jayowi kilka paskudnych zdjęć.
Na 1 zdjęciu: Po prawej stronie: Tom McGuiness. Jak można się było dowiedzieć potem wstawili je do gazety i obiegły świat.




 

 

2. Prześladowanie Paparazzi

         
         W pewnej chwili poczułam jak ktoś dotyka mojej twarzy. Nie otwierając oczu z głębokiego snu wyczułam bliskość mojego chłopaka jak całuje mnie po policzkach i ciele.
         - Pobudka, już dzień się zaczął….dzień dobry kochanie.- Jay cichutko pod moim uchem wymawiał słowa.
         -Hej, misiaczku…daj mi jeszcze chwilkę….proszę- mówiłam zaspanym głosem.
         -Nie-e-e-e czas wstawać kopciuszku- leciutko śmiał się pod nosem.
         -No dobra , już wstaje- obróciłam się w stronę Jaya i zaczęłam go gilgotać. Po chwili opierał się na kolanach, wciąż mnie obejmując i mocno gilgotać po całym ciele.
         -Jay…przestań hahaha.- śmiałam się do upadłego - Jay, masz natychmiast przestać!- podniosłam się do pozycji siedzącej.
         -Przepraszam Cię, ale sama zaczęłaś.- Jay mówiąc do mnie, siedział za mną obejmując mnie.
         Czasami myślę, że nie mam po co żyć. Kiedyś nawet myślałam o samobójstwie, albo żeby się pociąć nożem. Myślałam, że nikt mnie nie kocha, przebolałam dużo w życiu, najbardziej utratę mamy. Mama zmarła jak miałam 6 lat. Zostałam wtedy, tylko z tatą i siostrą. Moja siostra ma na imię yyy…Lucy. Najbliższe 10 lat tata spędził we więzieni, w którym nadal jest.
         -Idziemy na śniadanie?- zapytał uradowany Jay
         -Jasne- odpowiedziałam.
         W drodze na śniadanie nasze stroje wyglądały, tak jak się obudziliśmy. Bokserki u Jaya, a u mnie krótkie bawełniane spodenki i zużyta koszulka chłopaka. Po drodze spotkaliśmy Maxa i Roxy, którzy mieli taki sam zamiar w takich samych ubraniach. Śniadanie już było prawie gotowe, za ten czas oglądaliśmy wiadomości na ”TV news” Nagle wszyscy usłyszeliśmy nazwisko ”George” Pogłośniliśmy telewizor i usłyszeliśmy zdanie 
”Ostatnie dni u Maxa George były trudne, lecz poradził sobie z tym bez żadnego problemu, nowa partnerka gwiazdora Roxy Miller odwiedziła ostatnio Klub Taneczny razem z Maxem. Wychodzący Max z klubu to bardzo odważny postęp ciekawe, że go fanki nie złapały. Co jeszcze ludzie się dowiedzą o tym sławnym człowieku?”



         -I co postanawiacie z tym zrobić?- zapytała nieszczęsna Naressha.
         -Jeszcze nie wiemy, jesteśmy roztrzęsieni, musimy to razem przemyśleć- mówiąc smutnym głosem Julie.
         -Chodźmy coś zjeść, bo nam wystygną naleśniki- z dumą powiedział Tom.
         Wszyscy siedli do stołu. Przy jedzeniu było bardzo głośno, nie zważając na powagę sytuacji. Po zjedzeniu pysznego śniadania, wszyscy rozeszli się do swoich pokoi.

Oczami: Roxy

         -Nie mam pojęcia co teraz zrobimy- zwróciłam się do Maxa
         -Kochanie powiem ci, że ja też nie wiem- uzasadnił chłopak
         -Mam nadzieje, że nie wpłynie nasz związek na twoją karierę.
         -Mi się wydaje, że nic się nie stanie, a fanki będą się z 1 strony cieszyć, że jestem w telewizji, a z 2 nie.
         Zauważyłam u Maxa krople łzy w oku. Miałam nadzieje, że pociesze go chociaż troszeczkę. Podeszłam do niego bliżej i bardzo mocno go przytuliłam. Po chwili nasze usta znowu się spotkały. Z każdą sekundą nasz pocałunek narastał. Max powoli zaczął delikatnie ściągać ze mnie ciuchy.
         -Max nie, jeszcze nas ktoś usłyszy?- powiedziałam w strachu.
         -Nie martw się, nawet tego nie poczujesz, jestem bardzo delikatny wobec ciebie - Pozwoliłam mu kontynuować jego zamiar.

Oczami: Jaya
         Podszedłem do Sarah od tyłu i owinąłem swoje ręce wokół jej tali. Dziewczyna nieco się wystraszyła, ale odwzajemniła to swoim ciepłem.
         -Okażesz mi tą przyjemność i wybrałabyś się ze mną na wiosenny spacer, w pełni księżyca?- Spytałem romantycznym głosem.
         -Dla ciebie zrobię wszystko- seksownie odpowiedziała na moje pytanie.
         Dalej wpatrywaliśmy się na przepiękny widok LA. Nagle Sarah odwróciła się ostro w moją stronę i popchnęła mnie prosto na łóżko.
         -Co ty na to, żebyśmy się zabawili przed spacerem- mówiąc położyła się na moim ciele.
         -Jasne- Zacząłem szybkim tempem masować nią po ciel. Nagle ona przestała i wyszeptała mi do ucha ” nie teraz, pomyślimy wieczorem hahaha.” Oderwała się mocno od mojego ciała i poszła w stronę szafy.
         -Dlaczego nie teraz?- zapytałem słodziutkim głosem.
         -W co mam się ubrać- zapytała całkiem zmieniając temat.
         -Nie-e-e wiem może jakąś ładną sukienkę, a może tą kremową w kwity?- podałem parę pomysłów.
         -Dobrze myślisz kudłaczu- powiedziała i szła w stronę łazienki.

Oczami: Sarah
Byłam już w łazience, nie wiedziałam od czego mam zacząć. Postanowiłam wziąć kąpiel, a potem założyć sukienkę, wyprostować włosy i nałożyć lekki makijaż. Już prawie wszystko miałam za sobą tylko po perfumować się i jestem gotowa.
Jay ubrał swój ulubiony zestaw ciuchów:



          Wziął też swoją ulubioną czapkę, którą zakładał na najbliższych koncertach. Mogliśmy już wyjść na spacer. Pożegnaliśmy się z całą bandą i powędrowaliśmy.
         -Gdzie idziemy?- zapytałam z ciekawości.
         -Jeszcze nie wiem, może do parku… albo na lody…?- mówił to tak spokojnie.
         -Zabrałeś mnie na romantyczny spacer nie wiedząc gdzie mnie zabierasz?
         -No co ty, to by zajęło za dużo czasu, a tak to już jesteśmy przed parkiem….tak idziemy do parku.
         -Ok., idę tuż koło ciebie- mówiąc uśmiechnęłam się szeroko. Jay po usłyszeniu tych słów szybko złapał mnie za rękę, wyglądało to tak ja by się bał, że chcę mu uciec.
         Jak byliśmy już w środku parku, usiedliśmy na starej ale stabilnej ławce. Chłopak przełożył swoją rękę i oparłam swoją głowę o jego ramię. Przez najbliższe 5 min była cisza, nagle odezwał się Jaya głos.
         -Ile byś chciała mieć dzieci w przyszłości?- zapytał się mnie o rzecz , o której wcześniej nie myślałam.
         -Nie wiem….może…chciałabym mieć tróję chłopców- nie wiedziałam co mam odpowiedzieć.
         -To dobrze się składa, bo ja zawsze marzyłem żeby mieć tyle dzieci.
         -Przejdziemy się coś zjeść, bo jakoś zgłodniałam- zapytałam cichym głosikiem.
         -Pewnie, całkiem zapomniałem o jedzeniu. - zaśmiał się chłopak.
         Po 2 sekundach już byliśmy u góry. Pomyśleliśmy, że pójdziemy do naszej ulubionej restauracji gdzie jedliśmy jako małe dzieci. Po drodze lokato włosy zadał mi straszne dziwne pytanie.
         -Z kim chcesz mieć dzieci?- po tym pytaniu przeraziłam się go.
          Nie sądziłam, że kiedykolwiek Jay się mnie zapyta z kim chcę mieć dzieci…!
         -Nie wiem, z kąt ci przyszło to na myśl?
         -Tak tylko się pytam z ciekawości.
         -Okeyy….To troch dziwne- po tym miałam mętlik w głowie.
         Zaciekawiło mnie to pytanie.- A co chciałbyś mieć ze mną dzieci?- zadałam pytanie
         -Pewnie kiedyś tak- uśmiechnął się szeroko i dopowiedział zdanie.- Na razie to musimy się wyszaleć.- Jay podniósł mnie wysoko w górę i powoli znosił na ziem.
         Zakręcił mną kilka razy i na końcu pocałował mnie z wielką namiętnością.
Pod wieczór, jak wróciliśmy ze długiego spaceru dosiedliśmy się do reszty i rozsiedliśmy się na dużej kanapie. Pomyślałam, że może dowiem się co się dzieje na świecie. Sięgnęłam po gazetę i obracałam strony po kolei. Nagle otrząsałam się i zobaczyłam zdjęcie i tekstem.



 "Przebojowy Max George był kiedyś małym, słodkim niemowlakiem”
Wszyscy byli tak zaskoczeni, że nikt nie powiedział ani słowa. Nagle Max wybuchnął.
         -Nie wytrzymam tego- zawrzeszczał, waląc pięściom o szklany stół i wychodząc z pokoju. Mężczyzna tak mocno walnął, że rozpadł się na miliony kawałków. Roxy pobiegła za Maxem i nikt ich już do wieczora nie widział.

Oczami: Toma
Na rozluźnienie sytuacji zaproponowałem iść na całość.
-Może na ochłonięcie coś do picia?- zapytałem
         -No nareszcie jakieś dobre wieści- Jay stanął i powiedział, ruszając brwiami oraz kłaść ręce na biodra.
         -To ty Tom idź po 6 kieliszków, a ja zajdę to tequila- zasugerowała Kels.
         -Sara porozlewaj, bo ja idę po przekąski z Julia - powiedział z zachwytem Nathan przyciągając do siebie swoją dziewczynę.

         -Jak sobie życzysz- mówiłam przeciągając wyraz ”życzysz”.





1. Początkowa Nienawiść

      
          Obudziłam się rano z mocnym bólem głowy. Nie spodziewałam się kogo zobaczę w moim łóżku. Tak to był Jay! Na szczęście spał. Wystraszyłam się i poszłam do łazienki aby się ochlapać zimną wodą. Miałam nadzieję, że to sen. Niestety źle  myliłam, po wyjściu z łazienki zobaczyłam coś czego próbowałam uniknąć. Na środku pokoju zobaczyłam rozczochranego w samych bokserkach człowieka. "Na szczęście w bokserkach"
         -Podobała ci się dzisiejsza noc- zapytał z radosną miną.
         -Jak komuś o tym powiesz co tu się wydarzyło, to cię zabije- powiedziałam stanowczym głosem.
         -Ale o co ci chodzi?
         -Byłam pijana i nie wiedziałam co robie. Nie bierz tego do serca co tu się działo!
         -Myślałem, że coś do mnie jednak czujesz..?- nie dokończył zdania.
         -To jednak źle myślałeś- wyszłam z pokoju, trzaskając drzwiami.
         Szłam po korytarzu, pełnym różnymi kwiatami i ozdobami na ścianach. Postanowiłam się wyżalić dziewczyną. Zebrałyśmy się tylko w trójkę, ponieważ Nareesha była na zakupach z Sivą. Poszłyśmy do pokoju Kelsey. Siadłyśmy w kółku na łóżku i zaczęłyśmy rozmawiać.
         -Chciałabym się was coś poradzić.- powiedziałam ze spuszczoną głową.                                                   
         -Słuchamy cię - uśmiechała się Roxy, brunetka z zielonymi oczami czyli dziewczyna Max'a.                                                                      
          -Czy działo się coś między mną a Jayem wczoraj na imprezie?                                  -No i to bardzo! Cały czas się lizaliście i macaliście, a potem nagle znikliście- powiedziała szybko Julie, czyli blondynka z niebieskimi oczami, która jest dziewczyną Nathana.
         -Przespałam się z Jayem!
         -Coooo..!?- zawrzeszczały wszystkie razem.
         -Mówię, że przespałam się wczoraj z Jayem. Rano Jay powiedział mi zanim wyszłam, że chce ze mną być.
         -Wow. I co masz zamiar teraz  z tym zrobić?- zapytała zdziwiona Kels.
         -Nie mam pojęcia, przecież do was się z tym problemem zwracam
         -Mi się wydaje, że powinnaś z Jay'em porozmawiać o tym- zwróciła się do mnie Roxy.
         -Dziękuję, za pomoc dziewczyny- pożegnałam się i wyszłam.
         Moje myśli były jak tornado, myślałam cały czas o paru rzeczach. Czy powinnam z nim porozmawiać? Czy naprawdę on mnie kocha? Może ja też czuję to do niego, co on do mnie? Postanowiłam pójść na taras w ogrodzie i przemyśleć wszystko od początku. Usiadłam na miękkiej poduszce w groszki i rozluźniłam wszystkie mięśnie. Zamknęłam oczy i w pewnej chwili Tom usiadł koło mnie.
         -Cześć, o czym tak rozmyślasz?- zapytał i uśmiechnął się słodziutko.
         -Cześć, tak właściwie to o niczym a ty?- odpowiedziałam ze skwaszoną miną.
         -Byłem z Maxem i Nathem na basenie. Nie wiem co się dzieje z Jay'em, nie wychodzi ze swojego pokoju, a jak do niego przyszedłem to mnie wywalił- zasugerował.
         -Może źle się czuje, albo siedzi mu coś na sercu.....nie wiem....- powiedziałam jak by się nic między  nami nie wydarzyło.
         -Ok, jeszcze z nim pogadam jak ochłonie. To do zobaczenie na kolacji.- pożegnał się i poszedł dalej.
         Pomyślałam, że powinnam zajrzeć do Jay'a i z nim poważnie porozmawiać. Jednak bałam się po tym co mi Tom powiedział, że mnie zbije albo nakrzyczy na mnie. Oznajmiłam sobie, że nie zostawię tego bez rozmowy. Wstałam i poszłam w stronę wejścia do domu. Jak szłam myślałam jak rozpocząć tą rozmowę, czy powinnam się jednak wycofać? NIE! Mijałam pokoje różnych osób. Szłam zmartwiona a zarówno zdenerwowana. Głowę miałam pochyloną w dół i nie patrzyłam dokładnie gdzie idę. Nagle z wielką mocą wpadłam na kogoś. 
         -Ałćć...jak chodzisz?!- nawrzeszczałam na człowieka, który na mnie wpadł.          Podniosłam głowę i zobaczyłam przed sobą Jay'a. Zaniemówiłam.
         -Przepraszam cię, to moja wina nie patrzyłem- powiedział i szybko poszedł dalej. Nie mogłam tego tak zostawić.
         -Stój, Jay..!- głośno zawołałam na wysokiego mężczyznę.
         -Co?- odwrócił się.
         -Chciałbym z tobą porozmawiać w cztery oczy. To bardzo ważne- zerknęłam mu prosto w oczy i lekko się uśmiechnęłam.
         -To do mojego pokoju - popatrzył w moją stronę   i odwzajemnił uśmiech. 
         Otworzył mi drzwi jak dżentelmen i wpuścił do środka. Usiadłam na jego mięciutkim łóżku i w tej samej chwili pomyślałam, że mogliśmy się rano  w tym łóżku obudzić.
         -To o czym chciałaś ze mną porozmawiać?- chłopak nadal stał i rozglądam.
         -Chciałabym cię za wszystko przeprosić, co zaszło dzisiaj rano. Nie powinnam się wobec ciebie tak zachować- schyliłam głowę. 
          Jedynie poczułam zimną spływającą łzę na moim prawym policzku. Chłopak szybko usiadł koło mnie i podniósł lekko moją głowę.
         -Wybaczam ci wszystko. Jesteś najważniejszą osobą w całym moim życiu. Powiem to nawet jeśli dostane od ciebie w twarz- chłopak popatrzał na mnie, zbliżając się do mojej twarzy.   
         -Kocham cię
         - Ja Ciebie też. - powiedziałam w głośno, wiedząc, że nasze uczucia są szczere.
         Nic nie odpowiedział. Poczułam że jego ust zbliżają się do moich i lekko muskają. Na początku powoli, a potem jego język splątał się z moim.   
         - Czy chciałabyś być moją dziewczyną ?- zapytał lekko odsuwając się od mojej twarzy i łapiąc mnie lekko za rękę.    
         - Tak.- mocno rzuciłam się w ramiona Jay'a, W tej chwili byłam najszczęśliwszą dziewczyną. W moich myślach była pustka, jedyne pytanie w mojej głowie brzmiał: Czy to naprawdę moje życie? Nie mogłam odczepić się od Jay'a. W tej chwili oznajmiłam sobie że go kocham. Nareszcie go puściłam nadal trzymając się za ręce. Oznajmiłam mu że powinniśmy przytrzymać to w tajemnicy i dopiero w czasie kolacji powiedzieć o tym reszcie. 




         Postanowiliśmy że wyjdziemy osobno z pokoju i będziemy udawać, że nic się nie stało. Tak też zrobiliśmy. Po wejściu do kuchni zobaczyliśmy, że jedzenie już gotowe i usiadaliśmy koło siebie przy stole. Jak minęło parę minut i wszyscy już byli przy stole, nagle uniósł się wysoki głos Jay'a.    
         -  Kochani mamy coś wam do powiedzenia z Sarą.
         Wszyscy skierowali na nas wzroki a Jay chwycił mnie mocno za rękę.
         - Ja i Sarah jesteśmy razem i się kochamy.
         Nagle Tom podniósł głos. 
         - Musimy wznieść toast!- Chłopak odszedł od stołu i przyniósł  kieliszki.     Wszystko skończyło się szczęśliwie i razem z Jay'em powędrowaliśmy do jego sypialni. „Naszej sypialni” Wzięłam chłodny  prysznic i położyłam się przytulając Jay'a.         
         - Jestem szczęśliwa, że jesteśmy razem.-powiedział zerkając na mojego chłopaka.    
         - Ja też.-Odpowiedział i pocałował mnie w czoło. Dobranoc kochanie, zaszeptał mi wy moje sine uszko 
         - Dobranoc Jay.- Pochwali już spałam. 



Hejj :) Oto jest mój pierwszy rozdział.
Przepraszam, że nie jest idealny.
Następne postaram się napisać lepsze. 


!!CZYTASZ-KOMENTUJ !!   


                                                                  


czwartek, 1 sierpnia 2013

Bohaterowie


Bezpośredni odnośnik do obrazka
Sarah Wood

Bezpośredni odnośnik do obrazka
Jay McGuiness

Bezpośredni odnośnik do obrazka
Roxy Miller

Bezpośredni odnośnik do obrazka
Max George

Julie Clark

Bezpośredni odnośnik do obrazka
Nathan Sykes

Bezpośredni odnośnik do obrazka
Tom Parker

Kelsey Hardwick

Bezpośredni odnośnik do obrazka
Nareesha McCaffrey

Bezpośredni odnośnik do obrazka
Siva Kaneswaran